Kosmetyki rewolwerowe

Postaram się tutaj opisać kosmetyki - środki czyszczące i konserwujące, jakie ja stosuję w broni czarnoprochowej w postaci rewolweru Remington. Jest to tylko moja propozycja, którą sobie wypracowałem na podstawie różnych informacji znalezionych w internecie oraz na bazie własnych doświadczeń. Część z tych doświadczeń opisałem już wcześniej we wpisie Kąpiel czarnoprochowca, więc możecie spojrzeć na to, dlaczego uważam kąpiel rewolweru w wodzie za zły pomysł. Tutaj skupię się na samych środkach czyszczących i konserwujących, jak na nie trafiłem, gdzie je dostać i jak je stosuję.

Na powyższym zdjęciu przedstawiam wszystkie kosmetyki, jakie kiedykolwiek kupiłem do czarnoprochowca, ale jednego z nich nie będę tutaj opisywał, ponieważ nie użyłem go ani razu i trudno mi cokolwiek napisać o jego działaniu. A jako że nie jestem marketingowcem tylko praktykiem, wolę pisać o sprawdzonym przeze mnie działaniu produktu, niż o teoretycznych zaletach reklamowanych przez producenta. Z tych powodów oliwki do broni "Gun Oil" nie będę tutaj opisywał. Pozostałe produkty opiszę w kolejności od najważniejszego do najmniej ważnego i postaram się zamieścić informacje o cenach i miejscach, w których zostały zakupione. Ceny są aktualne na chwilę pisania tego posta. Sam te produkty kupowałem już jakiś czas temu i były wtedy o kilka złotych tańsze. Jeszcze wspomnę, że osobno będę pisał o tym w jaki sposób czyszczę rewolwer i jakich narzędzi i materiałów do tego używam - tutaj się skupiam tylko na samych kosmetykach: środkach czyszczących i konserwujących.

1. Podstawowy środek czyszczący

Nazwa: "Lightning Solvent"
Cena: 25 zł
Link do sklepuSaguaro Arms

Używam tego środka do czyszczenia rewolweru regularnie odkąd zrezygnowałem z mycia go zwykłym płynem do mycia naczyń, albo mydłem w płynie. Teoretycznie można myć broń czarnoprochową wodą z mydłem, ale to musi być czyste mydło bez ŻADNYCH dodatków. W praktyce takiego mydła nie da się dostać i nawet szare mydło do prania posiada w składzie różnego rodzaju kwasy zmieniający odczyn pH na bardziej kwaśny, zbliżony do skóry ludzkiej. A jak środek czyszczący ma odczyn kwaśny, to jest szansa, że uszkodzi powłokę oksydową na czarnym rewolwerze (mój jest co prawda nierdzewny, więc mnie to nie dotyczy). Ten środek ma jeszcze dwie ważne zalety: świetnie rozpuszcza nagar powstający w wyniku spalania się prochu czarnego oraz dobrze natłuszcza broń po wyschnięciu. Dzięki temu nie trzeba broni dodatkowo oliwić po czyszczeniu. Używam go regularnie po każdej wizycie na strzelnicy do czyszczenia broni z zewnątrz oraz do przeczyszczenia lufy i komór bębnowych. Nie stosuję po nim żadnej oliwki. 

2. Smar do mechanizmów wewnętrznych

Nazwa: "Motor-life 3"
Cena: 15 zł
Link do sklepuCastorama

O tym triku dowiedziałem się z filmiku zamieszczonego przez Saguaro Arms. Filmik ten szczerze polecam (link: Czarnoprochowe mity - Czyszczenie i konserwacja rewolweru). Teraz ten pogląd wydaje mi się oczywisty: rewolwer jest skomplikowaną przekładnią mechaniczną, która powinna być dobrze nasmarowana, żeby funkcjonować poprawnie - tak samo jak skrzynia biegów w samochodzie. I nie może to być rzadki olej z oliwki do broni, który zostanie wydmuchany z mechanizmów już po kilku strzałach, co spowoduje, że mechanizmy znów będą działać na sucho i szybciej się zużywać. To musi być gęsty smar, który pozostanie w mechanizmach nawet po wielu strzałach oddanych z rewolweru. Dlatego dobrym pomysłem jest gęsty smar do łożysk. Akurat ten, który znalazłem w Castoramie jest w niezbyt wielkim, poręcznym opakowaniu z wygodnym dozownikiem. No i jest tani.

Wiem, co mi niektórzy powiedzą, bo słyszałem już takie uwagi na strzelnicy: ten smar zbiera cały ten syf, który powstaje ze spalonego prochu i gromadzi go w mechanizmach. Tak, to jest racja. Ale wg. mnie to w niczym nie przeszkadza. Lepiej jest, gdy mechanizmy są brudne i dobrze naoliwione, niż gdy są czyste i suche. Co więcej, smar łożyskowy wiąże się z nagarem ze spalonego prochu tworząc ciemną i gęstą maź ochronną i uszczelniającą mechanizmy. Przez to nie powstanie w nich rdza. Oczywiście, jeśli ktoś strzela z rewolweru regularnie i często, to pewnie będzie musiał od czasu do czasu rewolwer rozebrać, usunąć stary smar i brud, wyczyścić oraz dodać nowego i świeżego smaru. Tak jak się wymienia olej w silniku samochodowym. Ale podobnie jak w tym przypadku chyba nie ma sensu robić tego częściej niż raz na rok.

Osobiście stosuję ten smar od niedawna, ale spisuje się bardzo dobrze. Po pierwszym strzelaniu nie musiałem go uzupełniać, bo mechanizmy dalej działały bardzo gładko i płynnie. Po drugiej wizycie na strzelnicy dodałem trochę smaru, żeby lepiej uszczelnić mechanizmy przed nadmiarem brudu. Nie myję mechanizmów wewnętrznych po każdej wizycie na strzelnicy - niech pozostaną dobrze nasmarowane. Podoba mi się bardzo to, jak ten rewolwer gładziutko działa, gdy jest dobrze nasmarowany. Podkreślam: nasmarowany, a nie naoliwiony. Naoliwienie tutaj nie wystarczy, trzeba porządnie nasmarować. Jeszcze będę to podejście testował. Jakby się na dłuższą metę nie sprawdziło, to postaram się to dokładnie tutaj opisać.

3. Odrdzewiacz

Nazwa: "ProTechGuns Penetrator"
Cena: 30 zł
Link do sklepuMilitaria.pl

Kiedyś był to mój podstawowy środek do konserwacji broni. Kupiłem go razem z Gun Oil tego samego producenta w tym samym sklepie po skutecznej zachęcie sprzedawcy. Mimo że jest to środek do konserwacji raczej broni współczesnej, to jednak ten dwusiarczek molibdenu zachęcił mnie, żeby skorzystać właśnie z tego produktu, a Gun Oil poszedł w odstawkę. Po każdym myciu spryskiwałem dokładnie broń z zewnątrz, do środka lufy oraz do mechanizmów. Obecnie zrezygnowałem z tego podejścia, ale wciąż trzymam ten środek jako awaryjny. Gdy po którejś z kolei kąpieli rewolweru (czemu to jest zły pomysł - już pisałem tutaj) zobaczyłem rdzę na mechanizmach, od razu sięgnąłem po Penetrator w spray-u. Do tego zastosowania okazał się świetny - rdza zeszła od razu. Polecam ten środek także do zardzewiałych kłódek albo zapięć rowerowych. Miałem jedno takie zapięcie, które trudno było otworzyć: było do tego stopnia przerdzewiałe, że łatwiej było wygiąć kluczyk, niż otworzyć zamek. Po jednym (!) psiknięciu penetratorem w otwór na kluczyk oraz potrząśnięciu mechanizm zaczął działać gładziutko - jak nowy. Nie porównywałem tego z osławionym WD-40, ale spray ten jest naprawdę świetny jako odrdzewiacz. Polecam go mieć również dlatego, że się przyda do zabezpieczenia lufy przed rdzą we współczesnej broni palnej.

Także to są trzy środki, które używam do konserwacji rewolweru czarnoprochowego. W mojej opinii nic więcej nie jest potrzebne. Chętnie też się dowiem, jakich środków wy używacie do czyszczenia rewolwerów - zachęcam do komentowania.

Komentarze