Dobór amunicji karabinowej

Rok się już kończy, a ja dopiero teraz byłem w stanie przetestować w normalnych warunkach kilka rodzajów amunicji do zakupionego w marcu karabinka typu AR-15. Cóż, czas ucieka szybko, a karabinek nie był w pełni niezawodny zaraz po wyjęciu z pudełka. Dodatkowo chciałem w nim zrobić parę modyfikacji, no i tak to zleciało. A zatem, jakie naboje testowałem, jakie napotkałem problemy i do jakich wniosków udało mi się dojść? Zapraszam do lektury.

Testowane naboje

Odkąd posiadam mój karabinek, używałem w nim jak dotąd tylko czterech rodzajów amunicji i podczas ostatniej wizyty na strzelnicy udało mi się za jednym razem przetestować je wszystkie. Poniżej zamieszczam listę wraz z cenami jednostkowymi za sztukę:

  1. GGG Sierra 69gr HPBT – 4,90 PLN (Łowca)
  2. PMC Bronze 55gr FMJ – 2,90 PLN (Łowca)
  3. Sellier & Bellot 69gr FMJ – 2,75 PLN (Gun Monkey)
  4. Fiocchi 62gr FMJ – 3,10 PLN (Łowca)

Mój wybór oparłem na następującym stwierdzeniu sklepu Edex, w którym zakupiłem swój karabinek:

Do broni należy stosować amunicję cięższą niż 3,56g/55gr. Podstawowa amunicja o masie 3,56g/55gr może mieć problemy z przeładowaniem.

Problemy

Oczywiście natknąłem się na problemy z przeładowaniem. Kiedy pierwszy raz regulowałem lunetę, miałem tylko amunicję GGG oraz PMC. Jako że ten drugi ma masę 55 grainów, kupiłem tylko testowo jedno pudełko 20 sztuk na próbę, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście karabinek będzie się zacinał. Okazało się, że tak, zacinał się. Nawet bardzo. Raz podczas przeładowywania jeden z nabi PMC Bronze został tak uderzony pod kątem przez suwadło, że się wygiął i ciężko było go potem włożyć do komory nabojowej. Mimo to wystrzelił i to celnie. Problemy zwaliłem od razu na to, że przecież mój karabinek nie jest przystosowany do tak lekkiej amunicji! Jednak nawet podczas użycia naboi o własciwej masie – precyzyjnej i droższej amunicji Sierra –  zamek nie pozostawał w tylnym położeniu, co ewidentnie wskazywało na jakiś problem. W pierwszej kolejności zacząłem podejrzewać magazynki, ale ten trop okazał się błędny.

Gdy po raz kolejny regulowałem lunetę na nowym montażu jednoczęściowym oraz regulowałem także  składaną muszkę i przeziernik, miałem już do dyspozycji tańszą amunicję Sellier & Bellot. Zacinała się koszmarnie, tak samo jak wcześniej PMC. Ale jak to? Przecież 69 grainów to jednak więcej niż 55, a tu wciąż problemy... Po pewnym czasie skojarzyłem to z faktem, że generalnie mój karabinek ciężko jest przeładować, a rączka napinacza zamka chodzi bardzo opornie. Zdecydowałem się ją wymienić na wygodniejszą, ale również postanowiłem nasmarować prowadnice zespołu suwadła pastą ceramiczną Avia kupioną za 40 zł na Allegro. Po wielu powtórzeniach na sucho w domu przeładowanie zamka stało się zauważalnie łatwiejsze. Pozostało mi jedynie przetestować to na strzelnicy.

Wyniki

Na strzelnicy okazało się, że wszystkie problemy z przeładowywaniem ustąpiły jak ręką odjął. Każda z testowanych rodzajów amunicji przeładowywała karabinek poprawnie, a po wystrzeleniu ostatniego naboju zamek pozostawał w tylnym położeniu za każdym razem. Opłacało się właściwe nasmarowanie mechanizmów.

Wszystkie strzały oddawałem na dystansie 50 metrów z przyklęku z karabinkiem podpartym o stolik. Jak widać poniżej, okazało się że właśnie lekkim 55-cio grainowym nabojem jestem w stanie najcelniej trafić z mojego karabinka. Chciałem się upewnić, czy to nie jest przypadek, więc później wystrzeliłem jeszcze jedną serię używając PMC Bronze FMJ. Druga seria wyszła odrobinę gorzej, ale wciąż o wiele lepiej, niż którykolwiek z innych rodzajów amunicji. Porównanie pierwszej i drugiej serii z celnym PMC Bronze można zobaczyć na moim instagramie. Minimalnie gorzej wypadły strzały z precyzyjnego naboju Sierra. Natomiast grupy z Fiocchi i Sellier & Bellot wyglądają niemal identycznie, jeśli pominąć najgorszy ze strzałów. Są natomiast w różnych miejscach na tarczy, co jest ciekawe biorąc pod uwagę, że luneta była regulowana właśnie pod amunicję czeską. Ten jeden mniej celny strzał z S&B 69gr był ewidentnie z mojej winy – już w momencie naciśnięcia spustu wiedziałem, że strzał będzie zerwany.

Wnioski

Co więc ze stwierdzeniem o problemach z przeładowaniem przy lekkich pociskach? Mogę się tylko domyślać, skąd się to stwierdzenie wzięło. Najlepszym domysłem jest kwestia skoku gwintu lufy w moim karabinku. Przy lufie o długości 10,5 cala skok gwintu wynosi 1:7. Niestety sklep nie podaje tej informacji. Musiałem się zwrócić o to do działu obsługi u producenta – przesłali mi pełną specyfikację, za co im serdecznie dziękuję. Jak się dowiedziałem taki krótki skok gwintu służy do lepszej stabilizacji cięższych pocisków i niektórzy się obawiają, że w tym przypadku lżejszy pocisk będzie "przestabilizowany", co mogłoby niby skutkować zbyt szybkim wirowaniem pocisku, oddzieleniem się płaszcza od rdzenia pocisku lub wręcz rozerwaniem pocisku jeszcze przed uderzeniem w cel. Według mnie jest to mocno wątpliwe. Czytałem też inne opinie mówiące, że nie ma czegoś takiego jak za bardzo ustabilizowany pocisk. Tym nie mniej i tak większość ludzi twierdzi, że do pocisków o masie 55 grainów lepsze są lufy ze skokiem gwintu 1:8, a nawet 1:9.

Moim zdaniem jednak te rozważania są i tak bezzasadne, gdyż najprawdopodobniej dotyczą luf 16-to calowych, albo i jeszcze dłuższych. Wydaje mi się, że przy krótkiej lufie pocisk ma mniej czasu na prawidłowe ustabilizowanie się, więc trzeba zastosować krótszy, bardziej agresywny skok gwintu. Potwierdzają to moje wyniki na tarczy, gdzie mimo krótkiego skoku gwintu ciężkie pociski wcale nie wydają się latać lepiej niż popularny 55-cio grainowy. A może to również dlatego, że niektórzy producenci podobno numerkiem "1:7" oznaczają faktyczny skok 1:7,7 – czyli właściwe niewiele krótszy niż 1:8? Nie wiem...

Najważniejszym jednak wnioskiem jest to, że powinienem się cieszyć, że taki tani, lekki i popularny nabój lata z mojego karabinka tak dobrze i tak celnie. I faktycznie się cieszę i jestem dumny z takiego wyniku na tarczy, który osiągnąłem stosunkowo krótkim i lekkim karabinkiem, z którego miałem do tej pory okazję wystrzelić łącznie zaledwie 150 naboi bez żadnego intensywniejszego treningu. Pozostaje mi jeszcze spróbować innych naboi o masie 55 grainów dla lepszego porównania i optymalizacji kosztów oraz spróbować zwiększyć dystans do 100 metrów, albo może i więcej? Czas pokaże.

Komentarze