Dobycie rewolweru z kabury

Chciałbym dziś opowiedzieć, jak ćwiczę dobycie rewolweru Smith & Wesson 686+ z wewnętrznej kabury skórzanej Falco. Do opracowania tej metody zainspirowało mnie swoimi materiałami kilka znanych postaci, m. in. Paul Harrell oraz Jerry Miculek. Polecam zapoznać się z ich filmami, które wnoszą wiele cennych dla strzelca informacji. Na wstępie powiem jeszcze, że nie uważam tej metody za jedyną słuszną, ani nie zachęcam nikogo do jej używania - chciałbym się nią z Wami jedynie podzielić. Dodam tylko, że nie wypróbowałem tej metody jeszcze na strzelnicy. Co więcej, nie mam zamiaru chować do kabury załadowanej broni nawet na strzelnicy, jeśli nie opanuję najpierw posługiwania się nią w sposób całkowicie pewny i bezpieczny. Dlatego na razie trenuję tylko na sucho.

Stosując się do zasady: "slow is smooth, smooth is fast" dobycie broni z kabury trenuję na razie powoli, żeby opanować płynność i pewność ruchów, a dopiero gdy będzie mi to szło gładko dodam do tego szybkość. Cały proces rozbiłem sobie na sześć etapów, które wykonuję starannie po kolei licząc przy tym na głos. Pomaga mi to niesamowicie w zachowaniu prawidłowej kolejności wykonywanych czynności oraz broni przed wykonywaniem ruchów z kolejnych etapów zbyt wcześnie. Etapy, na które zdecydowałem się podzielić cały proces dobycia rewolweru wyglądają następująco:

  1. Odsłonięcie broni,
  2. Chwycenie broni prawą ręką,
  3. Wyciągnięcie broni z kabury,
  4. Chwycenie broni oburącz,
  5. Wycelowanie,
  6. Oddanie strzału.
W następnych akapitach opiszę każdy z etapów trochę bardziej szczegółowo, z uwzględnieniem detali, na które zwracam uwagę oraz opowiadając o pewnych niebezpieczeństwach, które na każdym z etapów udało mi się do tej pory zauważyć.

1. Odsłonięcie broni

Ten etap wydaje się dość oczywisty, ale jest kilka elementów, na które powinienem zwrócić uwagę już tutaj. Po pierwsze broń musi być odsłonięta całkowicie, żeby móc ją pewnie chwycić. Co więcej, powinienem w tym punkcie skorygować postawę w ten sposób, żeby wyciągając broń lufa nie była w żadnym momencie wycelowana w udo, stopę, biodro, czy jakąkolwiek inną część. mojego ciała. Mogę więc wychylić plecy do tyłu jednocześnie wypychając biodra lekko do przodu. Ułatwi mi to też dostęp do broni w momencie jej chwytania. Można też wciągnąć brzuch.

2. Chwycenie broni prawą ręką

Żeby wyjąć broń z kabury trzeba ją najpierw solidnie chwycić. Staram się tutaj pamiętać o właściwym ułożeniu palców: wskazujący (który ląduje docelowo na spuście broni) trzymam wyprostowany, żeby przypadkiem nie zaplątał się w okolicy spustu zanim broń opuści kaburę. Kciukiem z kolei dociskam kurek rewolwerowy, żeby zablokować jego odciągnięcie na wypadek, gdyby cokolwiek innego próbowało spowodować naciągnięcie spustu przedwcześnie. Takie ułożenie kciuka na kurku jest jeszcze ważniejsze przy chowaniu rewolweru z powrotem do kabury. Ale zauważyłem również, że tak ułożony kciuk pomaga mi lepiej chwycić broń oburącz w kolejnych krokach.

3. Wyciągnięcie broni z kabury

Ważny element całej układanki, czyli sam moment wyjęcia broni z kabury. Staram się pamiętać, żeby zrobić to jednym płynnym ruchem, bez szarpania się z bronią. Nie mogę rewolweru w żadnym razie odchylić za rękojeść w kierunku od ciała na zewnątrz, bo spowoduje to wycelowanie lufy w stronę nogi lub krocza, co w przypadku niezamierzonego wystrzału nie jest zbyt przyjemną perspektywą. Jak widać na zdjęciu powyżej, staram się cały czas kierować lufę broni na zewnątrz, z dala od mojego ciała. Pomaga mi w tym właściwa postawa, którą przyjąłem w punkcie pierwszym.

4. Chwycenie broni oburącz


Ułożenie kciuków na zdjęciu powyżej nie jest ostateczne.

Jak już broń znajduje się poza kaburą, mogę dołożyć drugą rękę, aby pewniej chwycić broń w celu oddania strzału. W tym miejscu muszę pamiętać o dwóch rzeczach, o których wspominał Jerry Miculek w swojej prezentacji na temat dobywania broni z kabury. Po pierwsze: nie mogę drugą ręką machnąć przed lufą w czasie dokładania jej do chwytu. Powinienem pamiętać, żeby rękę wspomagającą chwyt dokładać zawsze "od tyłu" broni, żeby przypadkiem jej sobie nie odstrzelić. Drugą ważną rzeczą jest to, że to jeszcze nie jest moment na położenie palca na spuście. Jerry słusznie zauważa, że gdyby przypadkiem broń ułożona jak na zdjęciu powyżej niechcący wypaliła, to co prawda nie trafiłaby mnie bezpośrednio, ale pocisk uderzając w ziemię niedaleko mnie mógłby spowodować niebezpieczny odprysk lub rykoszet. Z tego względu palec na spuście będę kładł dopiero, gdy oś lufy będzie równoległa do podłoża. Nastąpi to dopiero w kolejnym punkcie.

5. Wycelowanie

Podniesienie broni do wysokości wzroku jest dla mnie ostatnią szansą na poprawienie chwytu. W przypadku rewolweru pamiętać muszę, żeby kciuki nie wystawały do przodu poza czoło bębna, bo wtedy gorące gazy wydostające się pod wysokim ciśnieniem ze szczeliny między lufą, a bębnem mogłyby mnie poparzyć, a w przypadku nabojów Magnum o znacznie wyższym ciśnieniu nawet trwale uszkodzić palec. Wolę więc mieć kciuki lekko cofnięte, jak na zdjęciu powyżej. Gdy broń znajduje się w pozycji poziomej, mogę już położyć palec na spuście. Jak linia celownicza rewolweru znajdzie się na wysokości wzroku zgrywam ostatecznie przyrządy celownicze i nakierowuję je na cel.

6. Oddanie strzału

Ostatnią docelową czynnością jest oddanie strzału. Tutaj oczywiście sprawdzają się wszystkie rezultaty treningu na sucho (bez użycia ostrej amunicji). Wg. mnie nie ma sensu ćwiczyć dobywania broni z kabury, jeśli najpierw nie wyszkoli się choćby w stopniu podstawowym kontroli palca na spuście. W przypadku współczesnego rewolweru używam samonapinacza, gdyż tak jest szybciej i prościej. Co nie znaczy łatwiej - oddanie strzału z użyciem samonapinacza jest trudniejsze i wymaga więcej praktyki, ale przebiega znacznie sprawniej i nie wymaga dodatkowego manipulowania przy kurku rewolwerowym. Oczywiście, gdy jest czas i potrzeba można kurek odciągnąć ręcznie, ale ja zdecydowałem się nie ćwiczyć w ten sposób.

Podsumowując: tak zdecydowałem się trenować dobywanie rewolweru z kabury. Żeby taką umiejętność opanować w sposób dający mi pewność, muszę jeszcze dużo poćwiczyć na sucho. Polecam prezentację Paula Harrella na temat strzelania pod wpływem stresu. Wyjaśnia ona, jak wielokrotne powtarzanie tych samych czynności, często celowo utrudnione wpływa na większą skuteczność wykonywania tych samych czynności wtedy, kiedy są naprawdę potrzebne. Nie pozostaje mi więcej nic innego niż ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...

Komentarze