Trening na sucho

Chciałbym się dzisiaj skupić na treningu strzeleckim bez faktycznego oddawania strzałów. Dlaczego? Bo pozwala wyrobić sobie dobre nawyki strzeleckie i opracować podstawowe techniki bez konieczności faktycznego oddawania strzału. Istnieje w świadomości społecznej takie błędne przekonanie, że trzeba wystrzelać cały wagon amunicji, żeby nauczyć się dobrze strzelać. Nic bardziej mylnego. Wspomina o tym Mateusz Stanisz na swoim kanale Omnis Arma, bardzo polecam obejrzeć ten filmik jego autorstwa na ten właśnie temat. Trening na sucho jest szczególnie ważny w przypadku rewolwerów, gdyż jest to broń zdecydowanie trudniejsza do opanowania w porównaniu ze współczesnymi pistoletami samopowtarzalnymi. Trudniej jest utrzymać poprawny chwyt strzelecki ze względu na kształt i konstrukcję broni, a jeszcze trudniej jest opanować technikę obsługi języka spustowego w trybie samonapinacza, gdyż jest to prawdopodobnie najciężej pracujący spust z całej współczesnej broni palnej dostępnej na rynku. Warto więc sporo potrenować obsługę broni na sucho, żeby strzelanie z rewolweru mogło stać się choć trochę przyjemne i satysfakcjonujące.

Co ćwiczyć?

Strzelając na sucho można wyćwiczyć zadziwiająco dużo elementów składających się na obsługę broni. Wydaje mi się, że około 90% wszystkich umiejętności strzeleckich można zdobyć bez oddania strzału, szczególnie w przypadku rewolweru. Jakie więc elementy obsługi broni można w ten sposób ćwiczyć? Spróbuję wymienić te najbardziej oczywiste:

  • postawa strzelecka,
  • chwyt broni,
  • zgranie przyrządów celowniczych,
  • praca na języku spustowym,
  • dobycie broni z kabury,
  • przeładowanie broni.

Można te elementy ćwiczyć również na czas, jeśli się już znalazło sposób obsługi właściwy dla siebie i swojego egzemplarza broni. Później można się udać na strzelnicę i sprawdzić, czy faktycznie dane elementy szkolenia sprawdzają się w praktyce, gdy do tego wszystkiego pojawia się dodatkowo odrzut oraz huk wystrzału, które powodują dodatkowe emocje. Ale właśnie dopiero tam można się przekonać, czy wypracowana technika przekłada się dobrze na celność oddawanych strzałów. Jeśli nie, warto dostosować niektóre elementy treningu na sucho i potrenować jeszcze trochę, zanim się znowu wróci na strzelnicę. Wymaga to cierpliwości i wytrwałości, ale wydaje mi się, że lepsze jest takie podejście, niż przepalanie na strzelnicy olbrzymich ilości amunicji utrwalając jednocześnie złe nawyki powodowane odrzutem broni po wystrzale. No i jest to bardziej zdrowe dla portfela.

Jak ja ćwiczę?

Szczerze mówiąc mam niewiele doświadczenia w faktycznym strzelaniu z mojego nowego egzemplarza rewolweru Smith & Wesson, a ze względu na duży odrzut broni, niezbyt wygodny chwyt i ciężki spust doświadczenia te jak dotąd nie są zbyt przyjemne. Postanowiłem więc popracować nad podstawami, czyli nad właściwym chwytem broni oraz utrzymaniem właściwego ułożenia przyrządów celowniczych podczas całej długiej drogi języka spustowego w trybie Double Action.

Chwyt broni jest elementem zasadniczym w przypadku rewolweru, gdyż musi on zamortyzować dużą siłę, którą trzeba przyłożyć na spust. Musi on być jednocześnie tak skonstruowany, żeby odrzut broni (zdecydowanie większy niż w przypadku nowszych konstrukcji samopowtarzalnych) nie dawał się boleśnie odczuć w mojej dłoni. W jednym z filmików na YouTube znalazłem ciekawą poradę odnośnie chwytu broni oburącz: ręka dominująca (ta, która naciska na spust - w moim przypadku prawa) powinna ściskać broń w płaszczyźnie przód-tył, natomiast ręka wspomagająca obejmować chwyt broni od przodu oraz powodować nacisk w płaszczyźnie lewo-prawo. Jeśli taki chwyt jest wystarczająco solidny, to nawet podrzut broni, który się dzieje w płaszczyźnie góra-dół będzie odpowiednio zamortyzowany i broń momentalnie wróci do pierwotnego położenia. Oryginalnie filmik się odnosi do obsługi pistoletu samopowtarzalnego, ale porady przekładają się dobrze również na rewolwer z tą różnicą, że w tym przypadku chwyt musi być jeszcze solidniejszy i jeszcze bardziej stabilny ze względu na większą siłę przykładaną do języka spustowego oraz większy odrzut broni. Link do filmiku znajduje się tutaj. Staram się zastosować te porady podczas swojego ćwiczenia na sucho i ćwiczę w miarę regularnie, żeby solidny i pewny chwyt stał się moim nawykiem, czymś co przychodzi mi naturalnie. Żeby gdy pójdę na strzelnicę nie zastanawiać się i nie szukać właściwego chwytu, tylko mieć już go opanowanym i stosować go intuicyjnie.

Wyrobiłem sobie taki nawyk, żeby kilka razy w ciągu dnia chwytać za broń, sprawdzić poprawne ułożenie rąk, zgrać przyrządy celownicze i parę razy pociągnąć za spust w kierunku jednego celu na ścianie, następnie kilka razy w kierunku drugiego celu i znów w kierunku pierwszego pamiętając, żeby za każdym razem podczas całej drogi naciskania spustu przyrządy celownicze pozostawały nieruchome. I to tyle, kilka powtórzeń wystarczy. Następnie za kilka godzin spróbować ponownie i upewnić się, że pamiętam ten sam chwyt i jak go dobrze utrzymać podczas naciskania spustu. Staram się też kontrolować na bieżąco, czy chwyt jest stabilny i wygodny. Co jakiś czas robię sobie dzień lub dwa przerwy, by potem wracając do treningu sprawdzić, czy potrafię równie dobrze ułożyć ręce na broni co poprzednio. Trenuję tak już od kilku tygodni, ale na strzelnicę wybiorę się dopiero wtedy, gdy będę przekonany co do jakości mojej techniki. Wtedy też nastąpi prawdziwy test, czy trenowałem w sposób właściwy. Pewnie będzie trzeba wprowadzić pewne poprawki, ale na tym właśnie polega droga do perfekcji - na kolejnych powtórzeniach, testach i wprowadzaniu usprawnień.

Czy to jest bezpieczne?

W każdej sytuacji z bronią należy się obchodzić z zachowaniem szczególnych środków ostrożności. Nie inaczej jest podczas treningu na sucho, bez użycia ostrej amunicji. W moim przypadku jest łatwo, bo mój rewolwer jest załadowany ostrą amunicją tylko na strzelnicy. Za każdym razem, gdy opuszczam strzelnicę sprawdzam kilka razy, czy przypadkiem nie zostawiłem jakiegoś naboju lub łuski w komorze, a następnie wypełniam bęben zbijakami i dopiero wtedy pakuję broń i wracam do domu. W domu nie dotykam nawet ostrej amunicji, chyba że właśnie się wybieram na strzelnicę. Mam więc pewność, że jak wezmę do ręki broń, to będzie ona rozładowana i gotowa do treningu na sucho. Ale nawet pomimo tej pewności, ostrożności wciąż nigdy za wiele. W myśl zasady BLOS każdą broń należy traktować jak załadowaną zawsze. Dlatego za każdym razem chwytając broń do treningu na sucho otwieram bęben i sprawdzam, czy aby na pewno są w środku zbijaki.

zbijaki w bębnie rewolwerowym

Gorzej mają się Ci, którzy chcą trenować na sucho z bronią służbową, albo taką, która na co dzień jest załadowana. Wtedy trzeba opracować cały zestaw reguł odnoszących się do takiego treningu takich jak:

  • rozładowanie broni (i magazynków) przed treningiem w zupełnie innym pomieszczeniu,
  • zliczenie amunicji w celu późniejszej weryfikacji,
  • ustalenie definitywnego końca treningu oraz zdejmowanie celi pod koniec,
  • odłożenie broni rozładowanej po zakończonym treningu oraz zajęcie się czymś innym przez pewien czas zanim się ponownie broń załaduje.

Zasady te pozwalają uniknąć najczęstszej sytuacji: "A, spróbuję jeszcze raz", podczas gdy broń załadowana jest już ostrą amunicją.

Dodatkowo warto się zabezpieczyć na wypadek, gdyby mimo stosowania dobrych praktyk w komorze nabojowej jednak znalazł się nabój (każdą broń należy traktować jak załadowaną zawsze). Dlatego należy ćwiczyć na sucho w kierunku bezpiecznym, czyli takim gdzie nie mogą się nagle pojawić jacyś ludzie. Trzeba również celować w miejsce, z którego kula nie będzie w stanie uciec. W moim przypadku jest to podwójna ściana nośna ze zbrojonego betonu. Dzięki temu nawet jeśli broń mi niespodziewanie wypali, to potencjalnemu sąsiadowi po drugiej stronie ściany nic się nie stanie. Więcej szczegółowych porad dotyczących bezpieczeństwa można znaleźć w tym artykule. Szczerze polecam.

Dzięki za przeczytanie tego wpisu. Jeśli macie jakieś ciekawe przemyślenia dotyczące treningu strzeleckiego na sucho, to podzielcie się nimi w komentarzach, chętnie poczytam.

Komentarze