Szybkostrzelny czarnoprochowiec

Kilka dni temu, dokładnie 28.10.2020 udało mi się ponownie wybrać na strzelnicę z rewolwerem czarnoprochowym. Oprócz standardowej rozrywki postanowiłem sobie sprawdzić, jak szybko będę w stanie wystrzelić cały bęben - wszystkie 6 strzałów. Chciałem zmierzyć dokładne czasy. Niestety, udało mi się to dopiero za czwartym podejściem. Strzelałem na odległości 10 metrów. Wszystkie 4 tarcze z tych czterech podejść zamieszczam poniżej.

W pierwszej serii zdarzyło mi się mieć zapchany lub zawilgocony (zaolejony?) jeden z kominków. Efekt był taki, że w tej komorze kapiszon wystrzelił, ale ładunek prochowy już nie. Zgodnie z zasadą bezpieczeństwa odczekałem kilka sekund na wypadek, gdyby zapłon był opóźniony, a następnie wystrzelałem pozostałe komory bębna. Następnie zdjąłem wystrzelony kapiszon i założyłem nowy i spróbowałem wystrzelić raz jeszcze. Znowu to samo - kapiszon wystrzelił, a ładunek nie. Już myślałem, że będę musiał odkręcać kominek i rozładowywać komorę, ale zdecydowałem się na jeszcze jedną próbę. I tym razem się udało - komora odpaliła. Czyli kominek został przedmuchany poprawnie dwoma poprzednimi kapiszonami. Punktów na tarczy zdobyłem co prawda najwięcej, bo aż 41/60, ale jednak pomiar szybkostrzelności był tu na nic.

Druga seria zastała mnie z dwoma niedociśniętymi kapiszonami. Co prawda obydwa wystrzeliły przy ponownym naciągnięciu kurka, ale pomiar czasu i tak nie był tutaj w żaden sposób miarodajny. Wynik punktowy na tarczy to tutaj 26.

W trzeciej serii skorzystałem z podpowiedzi kolegi ze stanowiska obok i spróbowałem kurek napiąć prawą ręką. Było to zupełnym błędem, gdyż trzymając palcem wskazującym naciśnięty spust i jednocześnie napinając kurek kciukiem tej samej ręki chwyt broni jest kompletnie niestabilny. Po puszczeniu kciukiem kurka ten opadł od razu, bo miałem cały czas naciśnięty spust. Nie dało mi to czasu na poprawienie chwytu, a strzał padł natychmiast. Poskutkowało to tym, że broń prawie wyrwała mi się z ręki - mocno odskoczyła do góry po strzale. Do następnych strzałów kurek już odciągałem kciukiem lewej ręki upewniając się, że prawa ma dobry chwyt na broni. Przez to, pomimo że wszystkie sześć komór bębna odpaliło bezproblemowo, to i tak pomiar czasowy znów zaburzony tym niefartownym pierwszym wystrzałem. Wynik punktowy to 37 na 60 możliwych.

Dopiero czwarta seria była wystrzelona na tyle dobrze, że mogłem zebrać jakieś wyniki czasowe. Pełna tabelka czasów znajduje się poniżej. Całkowity czas od pierwszego do szóstego strzału to 7.137 sekundy, a średnia międzyczasów (ang. split time) wyszła mi na poziomie 1.427 sekundy. Wychodzi na to, że z rewolweru czarnoprochowego da się strzelać całkiem szybko. A jak tam celność? No cóż, na 10 metrów wynik tej czwartej serii był najgorszy, ex aequo z serią drugą. Zdobyte punkty to 26/60. Poniżej połowy, czyli kiepsko. Jeden strzał zupełnie wyszedł poza tarczę, na zdjęciu oznaczony strzałką.

Strzał Czas [s] Split [s]
10.000-
22.0192.019
33.4241.405
44.6301.206
55.9691.339
67.1371.168

Udało mi się oddać jeszcze kolejne dwie serie na tym samym dystansie (wciąż 10 metrów), tym razem wystrzelone na spokojnie pod kątem celności. Chciałem zobaczyć jaka jest różnica w celności, gdy się spieszę, w porównaniu do strzelania na spokojnie. Zdjęcia z tych tarcz znajdują się poniżej.

Ciekawe... Albo w sumie oczywiste. Jak się strzela szybko, to cierpi na tym celność. Jak widać w tabelce poniżej średnia wyników punktowych, gdy strzelałem na czas była zdecydowanie niższa, niż gdy strzelałem na spokojnie. O ile niższa? Niemal dokładnie o jedną trzecią.

Rodzaj Seria Wynik Średnia
Szybkość14132.5
226
337
426
Celność54849
650

No cóż, będę musiał poćwiczyć jeszcze trochę również strzelanie na czas. Ten wstępny test miał tylko pokazać, jak szybko mogę strzelać bez jakiegoś specjalnego przygotowania. W każdym razie dobrze by było popracować nad celnością przy szybkim strzelaniu. Ostatnio już stwierdziłem, że powinienem również popracować nad celnością na dłuższym dystansie 25 metrów, którego teraz nie próbowałem. Tak więc generalnie w moim przypadku trzeba by popracować nad celnością. Czas pokaże, co mi z tego wyjdzie.

Ale muszę zaznaczyć, że strzelanie na czas też ma swój urok i daje dużo frajdy. Szybko da się zadymić kulochwyt w takim stopniu, że nawet na 10 metrów tarcz nie widać. I ten zapach dymu czarnoprochowego... Coż, warto było!

Komentarze